Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
AleXa
Sannin
Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 851
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Aaaaaa... nie powiem ^^ Płeć:
|
Wysłany: Sob 18:39, 27 Wrz 2008 Temat postu: "Drogą krwawych łez" <SS> [N][Z] |
|
|
Jest to Fan Fick SasuSaku, bodajże trzeci, który w życiu napisałam... Tak więc nie można wymagać cudów. Praktyka czyni mistrza
Z góry przepraszam za wszelkie możliwe błędy, które macie okazję mi wytknąć ;D Przyjemnej lekturki
Jeszcze jedno! Caaaaaały ten tekst jest napisany z myślą o mojej najukochańszej Ayame, (którą jeszcze zmuszę, żeby do nas wróciła :****)
„ Naruto… Jestem pewien, że to ty mnie odnalazłeś. Odeszłam, bo tak było mi łatwiej. Będąc samemu wiedziałem, że muszę trenować, by pokonać swego wroga. To było moje marzenie… Marzenie mściciela…”
Biegła przed siebie… Wiedziała, że podążał za nią, jednak nie mogła się zatrzymać, odwrócić. Jej nogi nie podlegały jej woli, którą cały czas starała się im narzucić. Czuła już niemal jego oddech na plecach. Dreszcze przechodziły po jej skórze raz po raz wywołując drżenie kolan. Chciałaby stanąć, móc spojrzeć mu w oczy. Nie ważne, co miałoby nastąpić później. Oddałaby mu swoją duszę, by ją pokochał, lub swoje ciało by zabił. Oddalał się coraz bardziej i bardziej z sekundy na sekundę. W końcu odgłos jego szybkich kroków ucichł całkowicie. Została sama, a wokół niej jedynie oślepiająca ciemność. Chciała krzyczeć, ale z jej ust wydobył się jedynie westchnienie bólu. Łzy zaczęły spływać po policzkach tworząc na jej bladej skórze dwa wodne szlaki przecierające sobie drogę do wolności. Otarła łzy wierzchem dłoni, który nagle z bladego różowego stał się szkarłatny. Roniła krwawe łzy, które powoli zaczynały ją dusić. Odpływała coraz dalej, nie wiedząc czy kiedykolwiek wróci. I nagle czerń znikła. Teraz otaczało ją zielone światło, zdające się nie mieć źródła. Przerażający krzyk wyrwał się z jej krtani w chwili gdy poczuła jak jej udo coś wręcz rozrywa od środka.
- Jak to możliwe, że się obudziła?! Straciła tak wiele krwi! Nie przeżyje! – Usłyszała rozpaczliwy wrzask swojej mentorki. Nigdy nie podejrzewałaby jej o takie emocje względem jednego, zwykłego mieszkańca Konohy- Uchiha! Gdzie do jasnej cholery jest Uchiha?! Naruto, miałeś go pilnować! NARUTO!!! – W tej chwili twarz Czcigodnej z bladego przeistoczyła się w biel. Zwróciła się do kilku medyków otaczających ją do tej pory. – Ratujcie tego idiotę! Shizune, no co czekasz! – W każdej chwili jej głos stawał się coraz straszniejszy. – Sakura trzymaj się… Gdybyś tylko mogła nam pomóc.
W jednej chwili w jej głowie skłębiło się miliony myśli. Uchiha? Czy Sasuke zrobił coś Naruto? Czy Naruto jest ranny? Czy to poważne? Czy on żyje? Nie myślała już o bólu. Odpłynęła umysłem zbyt daleko by zajmować się tak przyziemnymi sprawami. Otworzyła szerzej oczy. Jej ubranie… Dawniej bluzka w kolorze wiśni zaczynała ciemnieć od zasychającej powoli krwi, za to spódnica zdawała się czerwień te wytwarzać. Jej udo było ledwo widoczne, spod wciąż wypływającej z niego cieczy. Tsunade wciąż tamowała krwotok, co odbijało się powoli na jej twarzy. Nagle okropny ból zacisnął się niewidzialną pięścią na jej krtani. Musiała pozbyć się tego. Wykaszlała ciemno-czerwoną maź, która osiadła jej na twarzy.
- Sakura nie umieraj! – Twarz Hokage również była czerwona od krwi, jedynie na policzkach widniały dwie stróżki wciąż wypływających z jej oczu łez. – Nie możesz zginać! Nie tutaj! Nie teraz!
Reszta medyków, może dziesięciu, wraz z Tsunade pochylali się nad czymś, czego nie mogła dojrzeć z tej odległości, zwłaszcza, że cały ten tabun ludzi zasłaniał ów widok. Nagle pomiędzy plątaniną nóg i rąk dojrzała blond włosy, pod którymi rysowało się dwoje na pół przymkniętych oczu. Te właśnie oczy, które tak wiele mówiły, nie mówiąc właściwie nic. Niebieskie i spokojne jak ocean. Z sekundy na sekundę widziała jak ulatuje z nich życie…
Obudziła się w pokoju szpitalnym. Przypomniała sobie ostatnio zapamiętane wydarzenia i od razu zebrało jej się na płacz. Czy Naruto też się udało? Czy przeżył? Zdziwiło ja, że nie czuła żadnego bólu, jednak na to akurat nie narzekała. Sprawdziła czy może wstać. Z odniesionymi przez nią obrażeniami uda, nie mogło to być możliwe. Jednak gdy postawiła obie nogi na zimnym podłożu bez problemu utrzymała się na nich w pozycji pionowej. Po ranie również nie było śladu. Czy spała aż tak długo, że wszystko zdążyło się wygoić? To nie możliwe, nawet dla Tsunade, by wyleczyć to w tak krótkim czasie. Podeszła do drzwi, które nagle otworzyły się z impetem. Stał w nich Uzumaki. Więc przeżył. Radość, jaka ją ogarnęła była nie do opisania. Była pewna, że chłopak zaraz rzuci się na nią radośnie nie zważając na gips na prawej ręce. Ten jednak tylko spuścił wzrok
- Naru… - Zaczęła, lecz ten tylko zamknął drzwi z głośnym trzaskiem. O co mogło mu chodzić? Wyszła na korytarz tuż za nim słysząc jak odzywa się smętnie do stojącego obok Lee
- Jeszcze się nie obudziła… - Kłamał?
Skierowała się szybkim krokiem w stronę gabinetu, w którym zwykle siedziała Tsunade w czasie swojej obecności w szpitalu. A skoro Naruto tu był, to ona pewnie pod byle pretekstem również. Weszła do gabinetu po chwili nie odpowiadania na pukanie. Zastała Tsunade wpatrującą się w okno z dziwnym wyrazem twarzy. Otwierała już usta by coś powiedzieć kiedy nagle usłyszała zza swoich pleców.
-Tsunade-sama…
- Co się stało Shizune? – Czcigodna nie odwróciła się w ich stronę ani na moment
- Haruno Sakura…
- Co z nią? – Dopiero teraz Hokage przekręciła się na krześle w ich kierunku. Po jej oczach łatwo było wywnioskować, że nie spała od dawna. Były zaczerwienione i zapuchnięte.
- Ona… Nie żyje…
- Jak to nie żyje?! – Przecież stoję przed wami! Nie róbcie sobie takich żartów! – Kunichi była chyba bardziej przerażona, niż wściekła.
- Jednak jej obrażenia były zbyt poważne… - Tsunade spuściła głowę w ten sposób, że nie było widać jej twarzy… Obie były pewne, że samotna łza spłynęła z jej twarzy, lądując na leżących na stole papierach i rozmazując świeżo zapisany druczek.
- Przed chwilą byłam sprawdzić co z nią… Żadnych oznak życia…
- Czy wy obie ogłupiałyście? Ogłuchłyście, oślepłyście?! Tsunade-sama…
- Tego można się było spodziewać… Naruto wie?
- Nie wiem jak mu to powiedzieć… Myślę, że…
Nie zdążyła dokończyć zdania gdyż w tej chwili drzwi otwarły się z cichym skrzypnięciem. Stał w nich sam Uzumaki ściskając kurczowo klamkę.
- Tsunade- no bachan… Sakura… Ona nie oddycha… - Powoli metalowy przedmiot zaczął odkształcać się w jego dłoni. Na twarzy również z każdym słowem pojawiał się coraz większy ból.
- Naruto… Sakura nie żyje. – Hokage nadal nie podniosła wzroku.
- To nie prawda!!! Ona nie mogła zginąć! Nie była słaba! Byłem u niej przed paroma minutami, wyglądała dobrze! – Sakura mogłaby przysiąc, że jego oczy zatopiły się w czerwieni. Z jej oczu powoli leciały łzy. Cała ta sytuacja wydawała jej się chorym snem.
- Najprawdopodobniej już wtedy jej serce nie biło…
Przypomniała sobie Naruto otwierającego drzwi i smutek malujący się na jego twarzy. Ona naprawdę jej nie widział.
- Zamknij się!!! Ona musi żyć rozumiesz?
- Naruto…
- Jeśli nie żyje to tylko twoja wina! Dlaczego przejmowałaś się mną! Trzeba było całkowicie skupić się na niej!
- Ty również mogłeś zginać…
- Wierzysz w to co mówisz?! TO by mnie uratowało, jak zwykle! Wiedziałaś o tym!
- Naruto Idioto! – Wszyscy widzieli jak w Kage wioski liścia coś pękło. Podniosła oczy wpatrując się uparcie w swojego rozmówcę. Dokładnie widać było łzy spływające po jej policzkach. – Myślisz, że ja o tym nie wiem?! Haruno Sakura- Moja najzdolniejsza uczennica, jedyna, która mogła przewyższyć mnie w tym co robię, lub która już tego nie zrobiła! Uważasz, że mnie nie jest żal?! Uważasz, że tak łatwo będzie mi żyć z myślą, że przeze mnie już nigdy nie spojrzymy w jej mądre oczy? Tak masz rację, TO MOJA WINA! Nie rób mi tego Naruto… - Opadła bezsilnie na krześle zasłaniając twarz dłońmi… - Nie nienawidź nie… nie potrafiłam jej uratować… - Dodała już znacznie ciszej. Twarz Naruto również była już mokra od łez.
- Więc… - Zacisnął pięści tak mocno, że paznokcie bezlitośnie poprzebijały mu skórę. – Zrób coś… Zrób coś teraz… Może jeszcze… - Tsunade poderwała się z fotela i pobiegła w stronę Sali, w której leżała jej uczennica, a właściwie jej ciało… Wszyscy pobiegli za nią, jak i również całkowicie otępiałą Sakura… Kiedy weszła do przestronnego pokoju, który tak niedawno opuściła będąc jeszcze całkowicie niczego nieświadomą, opadła bezsilnie na kolana widząc ciało, blade niczym płatki śniegu, jej ciało… Bez jej duszy. Skoro umarła… Dlaczego tu była? Jak przez mgłę widziała zielone światło uwalniające się powoli z dłoni Hokage, a potem uścisk Naruto, który z każdą chwilą wyglądał coraz gorzej. Widziała czerwoną Chakre, która zaczęła go otaczać, a potem już tylko dziki wrzask lisiego demona. Wywołany smutkiem…
- Sasuke… Znajdę Cię… Gdziekolwiek jesteś… A wtedy pożałujesz tego co zrobiłeś… - Wysyczał.
Nawet nie wiedział, że obiekt jego gróźb był tak blisko… Sakura zwróciła głowę w kierunku drzew za oknem, z których, jak jej się wydawało wydobywał się szelest. Nikogo, ani niczego tam jednak nie było.
Minęło kilka dni nim zielono oka kunoichi pogodziła się z myślą, że nie żyje. Widziała płaczących na wieść o jej śmierci rodziców. Naruto snującego się bez celu, niczym cień po wiosce. Ino, która całą noc przepłakała w poduszkę, a także Kakashi’ ego, który przez kilka dni nie wychodził z domu. Sai na pierwszy rzut oka zdawał się nie odczuć jej zniknięcia, lecz i w jego spojrzeniu dało się dostrzec smutek i żal… że nie mógł pomóc. Wszyscy jej przyjaciele byli nieswoi przez następny tydzień. Może tylko jej się wydawało, ale Neji, kiedy stała obok niego patrzył jej prosto w oczy.
„Śmierć shinobi na misji, jest czymś normalnym… Shinobi powinien wyzbyć się uczuć…” Te słowa powtarzał Uzumaki każdej nocy stojąc przed Pomnikiem Zmarłych Ninja. „Oni wszyscy zginęli w boju” Nagle jego spojrzenie padło na nazwisko „Uchiha”…
- Zabiję Cię śmieciu... – Wypowiadając te słowa z całej siły uderzył w skałę, na której powstało małe pęknięcie. Chwilę później już go nie było. Odszedł myśląc nad miejscem pobycia byłego towarzysza
Sakura tymczasem stała niedaleko rezydencji Uchiha, zamkniętej od jego odejścia, w której, jak czuła, znajdował się w tej chwili Sasuke. Bała się wejść w obawie, co tam zastanie. Ze wszystkich sił starała się odgonić obawy i po kilku sekundach już była w środku. Rozejrzała się. Weszła do pomieszczenia, do którego drzwi były otwarte. Było ciemne… Nic dziwnego, ktoś zasłonił wszystkie okna. W powietrzu unosił się też zapach przywodzący na myśl ból. W końcu go zobaczyła. Siedział w kącie z głową schowaną w kolanach. Obok niego widniała plama krwi… W tym miejscu zginęli jego rodzice. Nagle podniósł głowę szybkim ruchem sięgając do pochwy na swoją katanę. W jego zwykle czarnych oczach błyszczał czerwony sharingan. Mimo postawy bojowej wyglądał jak strzęp człowieka. Jej serce, mimo że nie żywe, dla niej waliło jak oszalałe. Nie czuła jego bliskości, a jednak sam jego widok przyprawiał ją o gęsią skórkę. Nagle jego wzrok zatrzymał się na niej. To chłodne, lekceważące spojrzenie, które mimo wszystko tak kochała. Była noc. Zastanawiała się czemu nie śpi. Nagle przy łóżku zauważyła wywróconą ramkę na zdjęcia. Rozpoznała tą fotografię. Każdy z członków teamu 7 miał identyczną. Naruto i Sasuke mierzyli się gniewnymi spojrzeniami, ona sama stała między nimi szczerząc się radośnie, za to ich sensei schylony nad ich głowami, również wydawał się być szczęśliwy. Mimo iż nie widziała jego twarzy mogłaby się założyć, że jego usta wygięte były w uśmiechu. Najszczęśliwsza chwila w jej życiu. Podeszła bliżej. Na samym dole zdjęcie było rozmyte. Pierwsze co przeszło jej przez myśl to, to, że płakał. Nigdy jednak nie widziała Uchihy płaczącego. Kiedyś tylko jej o tym mówił „Tamtego dnia… płakałem…” Jej serce ścisnęło się na tę myśl. Odwróciła się chcąc jeszcze raz na niego spojrzeć. Znów siedział skulony w kącie. Jego twarz… Jego usta… Jego oczy, w których świeciły perliste łzy. Podeszła bliżej i położyła mu rękę na ramieniu. Dlaczego ją zabił? Dlaczego jej to zrobił? Ona jako jedyne, która ofiarowała mu swe serce… Nienawidziła go… Kochała.
„…Zabiłem Orochimaru… Później własnego brata… Potem Sakurę… Zrobiłem to by uwolnić się od przeszłości… Jej obraz często nawiedzał mnie w snach. Dlaczego nie mogłem zapomnieć? …„
Kochała tego zimnego drania całym sercem i duszą. Całe życie pragnęła tylko tego, by też ją pokochał. Znów na nią spojrzał. Uciekła. Łzy spływające po jej twarzy nie nadążały za nią zostając w tyle i tworząc szlak. Dobiegła do domu Naruto. Chłopak otworzył jej drzwi przed nosem przechodząc obok obojętnie. Chwyciła go za rękę. Nic nie poczuł. Poszedł w kierunku, jaki wskazywało mu serce…
„Dopiero po jej śmierci zorientowałem się, jak ważna dla mnie była… Jedyna, która kochała mnie prawdziwą miłością. Wiesz… Ja też po pewnym czasie zacząłem ją kochać…”
Naruto chwycił się za bolący bok. Była to pamiątka po obrażeniach odniesionych po ataku Uchihy..
„ Twoja rana nie była śmiertelna… Nie dla Ciebie… Nie mogłem Cię zabić. Jej też nie. Nie wiedziałem, że obrażenia będą tak istotne…”
Gdy Uzumaki dotarł na miejsce. Miał nadzieję na wielki pojedynek, z najsilniejszym przeciwnikiem. Miał zamiar zwyciężyć… Nie dane mu było spełnić tego marzenia. Sasuke leżał w miejscu gdzie wcześniej widziała go różowowłosa w plamie krwi i kunai’em wbitym w brzuch… Seppuku. Obok niego leżała ubrudzona czerwoną cieczą kartka, która zaczynała już tonąć w coraz to większej kałuży.
„Dlatego zrozum, że nie mogłem dłużej żyć… Z myślą, że raniłem ludzi, na których mi zależało. Skoro spełniłem swe marzenie, a kobieta z którą mógłbym odbudować klan, jedyna którą kochałem nie żyje… Nie mam już sensu istnienia… Mam nadzieję, że rozumiesz… Tak będzie dla nas wszystkich najlepiej… „
Sakura nagle wzdrygnęła się pod czyimś dotykiem. Jak ktoś mógł ją dotknąć? Nim się jednak obejrzała… Zniknęła z uśmiechem na ustach…
„Oszczędź sobie łez… Tam gdzie pójdziemy… Będziemy szczęśliwsi, cokolwiek by się nie stało… „
Kilka łez spłynęło pomału na kartkę, która wydawała się Lisiemu niedorzeczna, a rzeczy jakie zawierała, były wręcz niemożliwe.
„ Wielki Sasuke Uchiha również miał swoje słabości… Byli nimi ludzie, którzy starali się dla niego i mógł na nich polegać. Ludzie, którym na mnie zależało”
Zaniósł jego ciało do Hokage, która odprawiła mu pogrzeb, jak prawdziwemu Ninja Konohy… mimo iż był zdrajcą.
Nie pokazał listu nikomu… To była tylko jego własność… Słowa, którymi tylko on mógł się cieszyć…
„ Wiesz… Byłeś moim pierwszym przyjacielem… Jedynym przyjacielem…Gnaj w stronę marzeń i nigdy się nie poddawaj. Będziesz kiedyś najlepszym Hokage Wioski Liścia. „
/http://fan-fiction-forever.blog.onet.pl//
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez AleXa dnia Sob 18:44, 27 Wrz 2008, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Taida
Genin
Dołączył: 11 Mar 2008
Posty: 373
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Sosnowiec. Płeć:
|
Wysłany: Wto 13:06, 23 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
O rany. No to kaszana. <niezbyt inteligentny wyraz twarzy>
Tym oto jednym FF wbiłaś mnie w nieco nostalgiczny nastrój.
Cholernie mi się podobało. Żałuję, że dopiero teraz przeczytałam - trzeba było to zrobić od razu. Mimo, iż ostatnio wypadłam z ciągu narutowskich opowiadań, a co za tym idzie, SakuSasu, to tu jestem na tak. Co prawda koniec skojarzył mi się ze słynną tragedią Szekspira, gdzie główni bohaterowie również giną, ale fakt faktem, całość prezentuje się bardzo zgrabnie. Podobają mi się Twoje opisy. ^^ Ładnie oddałaś uczucia, wydarzenia, bez zbytniej przesady, pokazując nam to, co najważniejsze. Zdziwił mnie początkowo Naruto. Myślałam, że Sakura przeżyje, że ucieszy się, a on... ją zwyczajnie olał. Zwrot akcji następuje tuż po chwili - otóż okazuje się, że panna Haruno tak naprawdę nie żyje! W tym momencie przeżyłam stan szerzej znany jako szok termiczny. Uśmierciłaś ją! Jednak chodziła, obserwowała, mówiła... była duchem! A potem nastąpiła już tylko desperacja, rozpacz i gorycz. Chociaż uważam, że Naruto za bardzo naskoczył na Tsuńkę. Jakby nie wiedział o jej i tak już wystarczających wyrzutach sumienia.
Podobała mi się późniejsza postawa Naruto. Nie wiem czemu, skłonności do zbiorowych sado maso chyba wzięły nade mną górę. xD W każdym razie na jego miejscu też bym chyba chciała wykończyć Sasuke. Rany, nie. Ja sobie nie wyobrażam, co bym mu wtedy zrobiła. Więc idzie sobie Dres, patrzy, a tu nagle wszystkie jego zamiary legły w gruzach. Dlaczego? Ano bo Uchiha sam się zabił. I zostawił list.
Wiesz, co Ci powiem? Ten list był śliczny. Szczególnie ostatni fragment:
Cytat: | „ Wiesz… Byłeś moim pierwszym przyjacielem… Jedynym przyjacielem…Gnaj w stronę marzeń i nigdy się nie poddawaj. Będziesz kiedyś najlepszym Hokage Wioski Liścia. „ |
To było takie dobitne, a zarazem piękne. Kto by pomyślał, że po tym wszystkim Sasuke przyzna się nie tylko do miłości, ale i tej przyjaźni...
I tak na zakończenie. Wiesz, co zauważyłam? Że w dalszym ciągu stosujesz dużo wielokropków. ; ) O błędach nie mówię, bo nic istotnego nie rzuciło mi się w oczy. Jedynie w pierwszym akapicie, gdzie przez literówkę długo głowiłam się, czy autorem jest chłopak, czy dziewczyna. ^^ Po ostatnim zdaniu stwierdziłam jednak, że to Sas. ;d
Cytat: | „ Naruto… Jestem pewien, że to ty mnie odnalazłeś. Odeszłam, bo tak było mi łatwiej. Będąc samemu wiedziałem, że muszę trenować, by pokonać swego wroga. To było moje marzenie… Marzenie mściciela…” |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Van
Student akademii
Dołączył: 17 Kwi 2008
Posty: 158
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z nikąd Płeć:
|
Wysłany: Wto 16:22, 23 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Graj muzyko!
Gdyż Vanna będzie oceniać. xD
Zaczynamy od błędów:
Cytat: | „ Naruto… Jestem pewien, że to ty mnie odnalazłeś. Odeszłam, bo tak było mi łatwiej. Będąc samemu wiedziałem, że muszę trenować, by pokonać swego wroga. To było moje marzenie… Marzenie mściciela…” |
Czasownik w żeńskiej formie, osz, Sasuke by się obraził ^^". Ten fragment jakoś najmniej mi się podoba, nie wiem. Jakoś do naszego Uchihy według mnie nie pasuje.
Cytat: | Łzy zaczęły spływać po policzkach tworząc na jej bladej skórze dwa wodne szlaki przecierające sobie drogę do wolności. |
Przydałby się przecinek.
Cytat: | Łzy zaczęły spływać po policzkach tworząc na jej bladej skórze dwa wodne szlaki przecierające sobie drogę do wolności. Otarła łzy wierzchem dłoni, który nagle z bladego różowego stał się szkarłatny. Roniła krwawe łzy, które powoli zaczynały ją dusić. |
Powiem jedno: za dużo tych łez. xD
Cytat: | - Jak to możliwe, że się obudziła?! Straciła tak wiele krwi! Nie przeżyje! – Usłyszała rozpaczliwy wrzask swojej mentorki. |
Po drugim myślniku zaczynamy z małej litery, chyba że jest tam imię.
Cytat: | Dawniej bluzka w kolorze wiśni zaczynała ciemnieć od zasychającej powoli krwi, za to spódnica zdawała się czerwień te wytwarzać. Jej udo było ledwo widoczne, spod wciąż wypływającej z niego cieczy. Tsunade wciąż tamowała krwotok, co odbijało się powoli na jej twarzy |
Ten pogrubiony fragment strasznie brzmi z całością i to "wciąż" mnie w oczy kole.
A i mała sugestia, mogłaś to co mówi Sakura- już martwa, pochylić, łatwiej by było to rozszyfrować.
Ogólnie to nawet mi się podobała fabuła, w szczególności to, że Sakura umarła. Dialogi ogólnie to nawet dobrze Ci wyszły, nie mam się czego czepiać xP. Gratuluje pomysłu.
Choć z wykonaniem jest trochę gorzej...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Style edur
created by spleen &
Programy.
|