Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Taida
Genin
Dołączył: 11 Mar 2008
Posty: 373
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Sosnowiec. Płeć:
|
Wysłany: Pią 21:24, 09 Maj 2008 Temat postu: [N][Z] Always. |
|
|
Pierwszy one shot o tematyce narutowskiej. Powstał pod koniec listopada ubiegłego roku pod wpływem... emocji. Niezbyt przyjemnego zdarzenia.
Pewnie większość już to zna, ale mimo wszystko umieszczę. : )
Podkład: [link widoczny dla zalogowanych]
***
Światło. Zaskakująco jasne. I takie… ciepłe. Wyciągam rękę, chcę go dotknąć, chociaż wiem, że to rzecz niematerialna. Chcę się do niego zbliżyć.
Powoli wstaję. Dziwne. Nie czuję żadnego bólu. Właściwie, jedyne uczucie, które mnie ogarnia, to radość.
Dlaczego?
O co tu chodzi?
Moje stopy same zmierzają w kierunku tej dziwnej poświaty. Ciało jest takie lekkie. Zupełnie, jakbym była piórkiem przenoszonym przez wiatr. Rozglądam się. Biało. Wszędzie jest tak jasno. Jestem w tunelu. Ciasny, ale dość szeroki, bym mogła swobodnie rozłożyć ręce. I tak długi.
Ciekawość zwycięża, idę dalej. Chcę się obejrzeć, ale nie mogę. Muszę iść do przodu. Jakbym była przypięta liną. A ktoś, kto jest przy jej drugim końcu, ciągnie mnie ku sobie.
Zaraz. Już kiedyś tu byłam. Śniło mi się. Kiedy byłam mała, babcia opowiadała mi o jasnym tunelu. I złocistej bramie na jego końcu.
``- Nie rozumiem – stwierdziłam.
- Widzisz, wszystko kiedyś się kończy. Życie ludzkie też. Właśnie wtedy, kiedy nasze ciało przestaje funkcjonować, dusza odrywa się i wzlatuje do tego tunelu. Idąc, natrafia na złotą bramę. Bramę do nieba. A za nią…
- …są aniołki! – ucieszyłam się.
- Tak, kochanie. Aniołki też – uśmiechnęła się babcia. – Tam jest nasze drugie życie. Kto wie, czy nie lepsze. ``
Więc… To ten tunel. Ale… to znaczy… Ja umarłam?
Przystaję. Patrzę kolejno na swoje dłonie, tułów, nogi. Żadnej rany. Ani nawet zadrapania. Znowu zadaję to samo pytanie: O co tu chodzi?
Próbuję przypomnieć sobie cokolwiek. Ale jedyne, co znajduję w moim umyśle, to wielka czarna dziura. Chcę się cofnąć. Nie jestem w stanie. Coś blokuje moje ruchy.
Wpadam w panikę.
Nie chcę umierać!
Nagle… słyszę krzyk. Ale nie mogę zrozumieć słów. Są przygłuszone. I jakieś takie… niewyraźne. Mimo wszystko ten głos… jest znajomy.
Znowu. Teraz głośniej. Niespokojnie się rozglądam. Nogi same kroczą do przodu. Jak pchana niewidoczną siłą, idę dalej. Zatrzymaj się, zatrzymaj!
Krzyk się nasila. Wtóruje mu drugi. Och, gdybym tylko wiedziała, co chcą mi przekazać! W tym momencie, czuję silne szarpnięcie za ramię. Upadam. A wszechobecna jasność znika. Tracę świadomość. Zasypiam.
***
- Sakura! Sakura! Proszę, obudź się! – krzyczał Naruto, gwałtownie szarpiąc za ramię pobladłą dziewczynę. Na jego twarzy wymalowane było zaskoczenie, pomieszane z histerią. Klęczał przed nieruchomym ciałem przyjaciółki, uważnie studiując kamienny wyraz jej twarzy.
- Sakura, proszę cię! Rusz chociaż palcem! Sasuke, zrób coś! – krzyknął, ze złością patrząc na chłopaka o kruczoczarnych włosach. – SASUKE!
Chłopak stał nieopodal bez ruchu, pustym wzrokiem patrząc na zakrwawione kunai, wbite w ziemię tuż obok ciała Sakury. Kolejne dwa zniknęły gdzieś pośród gąszczu trawy, rzucone przez Naruto tuż po tym, co się stało.
- Niemożliwe… - mruknął, szeroko rozwartymi oczyma patrząc na dziewczynę. Jej twarz nie wyrażała żadnych emocji. Była niesamowicie blada. Różowe włosy okalały drobną buzię, a ochraniacz, zazwyczaj służący za opaskę, leżał tuż obok.
- To moja wina… - szepnął do siebie, mierząc wzrokiem zmasakrowane zwłoki jakiegoś ninja, spoczywające pod pobliskim drzewem. W jego piersi tkwiły dwa ostre sztylety, tworząc rozległą otwartą ranę. Długie, ciemne włosy opadały mu na zakrwawioną twarz, ręce były wykrzywione.
Sasuke podszedł do ciała i z rozmachem je kopnął.
- Niech cię szlag! – krzyknął, słysząc jak kości człowieka łamią się z chrzęstem. Popatrzył na swoje dłonie. Całe były pokryte tymi samymi, ciemnymi plamami.
Uchiha ze złością zacisnął zęby. Nie wierzył w to, co się stało. Pomyśleć, że gdyby nie Sakura, nie byłoby go już. To ona, własnym ciałem osłoniła go przed atakiem. Kunai z zawrotną szybkością zmierzał w JEGO stronę. Bo to ON był celem. I właśnie wtedy dziewczyna pojawiła się przed nim. A ostrze broni wbiło się w jej brzuch. Upadła na ziemię z twarzą zastygłą w grymasie bólu.
Sasuke zrozumiał coś. Zrozumiał, że stracił przyjaciółkę. Jedną z niewielu osób, które naprawdę lubił. Pomimo, iż zawsze był skoncentrowany tylko na sobie, liczył się też z jej zdaniem. Ona się o niego martwiła, troszczyła, gdy był ranny i broniła. A w tej chwili to wszystko miało się skończyć. Właśnie przez niego.
Z dziką furią rzucił się na przeciwnika. Nie silił się na używanie Sharingan’a, czy chakry. Wykończył go rękami. Czuł satysfakcję, kiedy ostrze sztyletów trafiło prosto w serce ninja, a jego krew trysnęła na trawę.
- Sas… Sasuke… - usłyszał cichy głos. Wyrwany z zadumy, momentalnie odwrócił się. Spostrzegł, jak Naruto łapie za rękę Sakurę. Ta, nieobecnym wzrokiem rozgląda się wkoło. Ułamek sekundy później, sam znalazł się po drugiej jej stronie.
- Sakura! Całe szczęście! Jak się czujesz? – zapytał Naruto, z lekką ulgą wymalowaną na twarzy. Dziewczyna uśmiechnęła się słabo i syknęła z bólu, chcąc usiąść.
- Wybaczcie mi. Nie chciałam, żeby to się tak skończyło – powiedziała po chwili ledwo słyszalnym szeptem.
- Ależ… o czym ty mówisz?! Nic się nie skończy! – krzyknął Naruto, patrząc na przyjaciółkę z rozpaczą. – To tylko… zadraśnięcie! – blondyn nerwowo potrząsnął głową i mocniej ścisnął dłoń dziewczyny. – Pamiętasz… pamiętasz nasz drugi egzamin? Walczyłaś sama, chroniąc nas. Wytrzymałaś. Jesteś silna. Teraz też dasz radę! Ja… coś zrobię. Sakura, bo ty… ty nie możesz odejść! – głos chłopaka się załamał. Sakura zauważyła, że spuścił głowę. Zadrżał. Na ziemię spadło kilka łez. Mimo wysiłku, wyciągnęła dłoń ku blondynowi i uniosła jego twarz.
- Naruto… Proszę cię. Nie płacz. Każdy ma inny los. Wy… ty i Sasuke… Macie w życiu cel. Przecież chcesz zostać Hokage. Sasuke pragnie zabić brata, odbudować klan. Wybraliście ścieżkę, którą będziecie podążać… - powiedziała Sakura, uśmiechając się blado. - Ja... ja już chyba przeszłam swoją drogę. Stoję na rozstaju i...
- Ale jesteś nam potrzebna! – Naruto z wyrzutem spojrzał na Sakurę swoimi błękitnymi oczami, po czym ujął jej dłoń wciąż spoczywającą na jego podbródku. – Nasza trójka… Razem! Zawsze!
- Dlaczego…? – odezwał się milczący dotąd, Sasuke. – Dlaczego to zrobiłaś…?
- Każdy by to zrobił – Sakura westchnęła i przymknęła oczy. Z rany na jej brzuchu ciągle sączyła się krew. Wiedziała jedno, koniec zbliżał się nieubłaganie. – Sasuke… Mimo wszystko cieszę się.
Uchiha spojrzał na dziewczynę nic nie rozumiejąc. Cieszy się z tego, że…
- O czym ty mówisz?! – ryknął Naruto z niedowierzaniem, malującym się na zmęczonej twarzy.
Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem. Przed oczami, zupełnie jak na filmie, migały jej obrazy z przeszłości. Wspólne egzaminy, walki, treningi. Śmiechy, sprzeczki i wygłupy. Naruto, wiecznie próbujący udowodnić, że jest najlepszy. Optymista. Wierzący, że z każdej, nawet najgorszej sytuacji jest wyjście. I Sasuke. Jej pierwsza miłość. Z biegiem czasu zdała sobie jednak sprawę, że to wszystko nie ma sensu. Ale kochała go. Kochała go jak nikogo innego. Pamiętała minę Ino, kiedy okazało się, że to ona, Sakura, jest z nim w grupie. I tą satysfakcję. Bezsensowna rywalizacja o względy pana Uchiha.
- Sasuke, przepraszam cię – wyrzuciła. – Przepraszam, że byłam taką bezmyślną idiotką i ciągle za tobą chodziłam. Przepraszam za te wszystkie głupie rzeczy, które zrobiłam. I za to, że chwilami narzucałam się. Przepraszam, że zdarzało mi się zepsuć misję, na której ci zależało. Po prostu… chciałam być idealna. Chciałam stać się dla ciebie KIMŚ. Wiem, że mi nie wyszło… - urwała. Mówienie sprawiało jej coraz większą trudność. Traciła siły. Ale w głębi siebie wiedziała, że skoro już zaczęła mówić coś, co chciała powiedzieć dawno temu, nie może się wycofać.
- Przez to wszystko stałam się w twoich oczach tylko kolejną, namolną dziewczyną z Akademii – dodała cicho, tępym wzrokiem patrząc gdzieś ponad nich. Czuła na sobie zaskoczone spojrzenie Sasuke. – Nigdy mnie nie lubiłeś. Albo po prostu zachowywałeś się w ten sposób. Mimo wszystko cieszyłam się, będąc z tobą w drużynie. Może to dziwne, ale w pewnym sensie czułam się zaszczycona – Sakura uśmiechnęła się lekko i spojrzała na Sasuke. Widziała zdziwienie i niedowierzanie wymalowane na jego twarzy. Ale oprócz tego, coś jeszcze. Problem w tym, że nie wiedziała co.
- Wcale… nie myślałem w ten sposób – powiedział cicho Uchiha.
- Cieszę się, że wreszcie mogłam pomóc… - szepnęła, przymykając na chwilę powieki. Słyszała, jak Naruto nerwowo wymawia jej imię, mocniej ściskając chłodną dłoń.
- Nie mów tak – zaprzeczył Sasuke. Jego ciemne jak noc oczy na chwilę się rozszerzyły, by tuż potem móc wrócić do normalnych rozmiarów. – Zawsze pomagałaś! Bez ciebie nie zaszlibyśmy tak daleko. Byłaś i jesteś… jedną z niewielu osób, na których naprawdę mi zależało – zamilkł. – Nigdy nie wybaczę sobie faktu, że to wszystko stało się z mojej winy – dodał po chwili, wbijając wzrok w ziemię.
Zapadła cisza. Sakura pobladła jeszcze bardziej. Czuła się senna. Ostatkiem sił walczyła z ogarniającą ją ciemnością.
- Kocham cię, wiesz? – zapytała, uśmiechając się po raz ostatni. Naruto z otwartą ze zdziwienia buzią, spojrzał najpierw na Sakurę, potem na Sasuke. Jego zawsze kamienny wyraz twarzy został zastąpiony czymś w rodzaju… rozpaczy? Czarne oczy z uporem wpatrywały się w Sakurę, dolna warga niebezpiecznie mu drgała.
- Kocham cię najbardziej na świecie. Pamiętaj o tym… - szepnęła. Tuż po tym jej oczy raz na zawsze zamknęły się. Ściskana przez blondyna dłoń rozluźniła uścisk i upadła bezwładnie na ziemię.
Sasuke nie wierzył. Miał nadzieję, że to koszmarny sen, z którego zaraz się obudzi. Mocno zacisnął oczy, czekając na to. Nic się jednak nie stało. Więc to prawda. Ale… to nie mógł być koniec! To się przecież nie mogło tak skończyć!
Wszystko w jednej chwili straciło kolory. Nawet chęć zemsty na Itachi osłabła. Nie słyszał szlochu Naruto. Nie widział martwej Sakury tuż obok. Czuł tylko wszechogarniającą pustkę. Rozpacz tak ogromną, że z trudem mógł ją powstrzymać. Przed oczami pojawiały mu się obrazy wszystkich chwil spędzonych w Akademii. On, Naruto i pewna różowowłosa dziewczyna, która zawsze była obok. Nawet, gdy tego nie chciał. Wiedział jedno. Wydawało mu się, że jest sam, że nie ma nikogo. Mylił się. ONA była. Sakura równie mocno jak on, przeżywała jego emocje. To, że chwilami zachowywała się niepoważnie, nie zmieniało faktu, że chciała dla niego jak najlepiej. I dziś to potwierdziła…
Po policzku Uchihy potoczyła się pojedyncza łza. Czuł się zupełnie tak jak wtedy, gdy po powrocie do domu, zastał martwe ciała członków swej rodziny.
Mały, zagubiony chłopiec.
Sam.
Był nikim.
Maleńkim robakiem wobec ogromu świata.
„Kocham cię. Najbardziej na świecie. Pamiętaj o tym…”. Te słowa dźwięczały mu w głowie jeszcze na długo. Zmusił się by spojrzeć na Sakurę. Dlaczego? Zadał sobie to pytanie. Dlaczego tego nie zauważył? Dlaczego był taki egoistyczny? Dlaczego dał jej dziś umrzeć? Dlaczego…
Zbyt dużo pytań, zbyt mało odpowiedzi.
I ta cisza, grobowa cisza panująca w jego wnętrzu.
***
I znowu. To dziwne uczucie lekkości.
Powoli otwieram oczy.
Unoszę się nad ziemią.
Widzę Naruto. Sasuke. I… siebie samą. Pośrodku nich. W kałuży krwi. Z otwartą raną na brzuchu.
Więc… nadszedł czas.
Nie czuję już obciążenia. Zaczynam się wznosić. Zupełnie jakby niewidzialna lina, podtrzymująca mnie, pękła.
Ale… zaraz!
Oni płaczą. Obydwoje.
Chcę… się pożegnać. Czy mnie usłyszą?
- Naruto. Byłeś dla mnie jak brat. Podnosiłeś na duchu, gdy traciłam wiarę w siebie... Dziękuję. Za to i za wiele innych rzeczy! – krzyczę, unosząc się coraz szybciej.
- Sasuke… Ja… - zaczynam. Nie wiem, co powiedzieć. Nie płacz? Wracaj do wioski? Uważaj na siebie?
- Ja zawsze będę przy tobie… Słyszysz?! Zawsze! – kończę.
Czuję ostre szarpnięcie.
Moja ostatnia łza spada na ziemię.
To moja kolejna podróż. Tym razem muszę odbyć ją sama.
Żegnajcie, przyjaciele…
***
Koniec.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Taida dnia Pon 20:08, 12 Maj 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Van
Student akademii
Dołączył: 17 Kwi 2008
Posty: 158
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z nikąd Płeć:
|
Wysłany: Nie 16:37, 11 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
Strasznie na sam początek pasowałby jakiś wiersz albo cytat o śmierci. I mogłaś ten fragment rozmowy Sakury z babcią wziąć w cudzysłów.
Cytat: | - Sakura! Sakura! Proszę, obudź się! – krzyczał Naruto, gwałtownie szarpiąc za ramię pobladłą dziewczynę. Na jego twarzy wymalowane było zaskoczenie, pomieszane z histerią. Klęczał przed nieruchomym ciałem przyjaciółki, uważnie studiując kamienny wyraz jej twarzy. |
Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś bardzo rozhisteryzowany mógłby studiować czyjąś kamienną twarz, a szczególnie uważnie.
Cytat: | Kolejne dwa zniknęły gdzieś pośród gąszczu trawy, rzucone przez Naruto tuż po tym, co się stało. |
Nie sądzę, żeby to zdanie było potrzebne. Choć pełni funkcję takiego zapychacza wolnego miejsca^^
I jak już mówiłam na Cboxie nie wyobrażam sobie, że doświadczony shinobi jakim jest Sasuke nie zauważył dwóch nadciągających w jego kierunku kunai. A Sakura dziewczyna niewątpliwie trochę słabsza od niego zobaczyła je i uratowała mu życie w najgłupszy sposób, rzucając się i osłaniając jego ciało, poświęcając swoje życie. Dobra ja nie wnikam w szczegóły.
Przedstawienie śmierci dość ciekawie Ci wyszło. Dialogi w miarę dobrze Ci wyszły^^ Brakowało lekkości pisania, ale o przychodzi z czasem. ( Chociaż do mnie nadal nie przyszło xP)
I takie trochę to wyznanie wydawało mi się nierealne. Jak była ciężko ranna, a tyle nagadała... xD
Było to napisane stosunkowo dawno, więc na pewno piszesz już dużo lepiej^^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Chihiro
Jonin
Dołączył: 12 Kwi 2008
Posty: 612
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Nilfgaardu Płeć:
|
Wysłany: Pon 18:32, 12 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
Ahhh jak zwykle ktoś musi mi popsuć radoche przy czytaniu....Van mi sie podobało moje zdanie ale twoje oczywiście szanuję!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Van
Student akademii
Dołączył: 17 Kwi 2008
Posty: 158
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z nikąd Płeć:
|
Wysłany: Pon 19:56, 12 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
Czy ja coś mówię, że mi się nie podobało^^ Ja tylko wytykam co według mnie było bezsensowne i niejasne^^ Nikt nie jest idealny...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Taida
Genin
Dołączył: 11 Mar 2008
Posty: 373
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Sosnowiec. Płeć:
|
Wysłany: Pon 21:00, 12 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
Van napisał: | I mogłaś ten fragment rozmowy Sakury z babcią wziąć w cudzysłów. |
Zrobione. ^^
Cytat: | Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś bardzo rozhisteryzowany mógłby studiować czyjąś kamienną twarz, a szczególnie uważnie. |
Po dogłębnym przeanalizowaniu wyżej przytoczonego zdania, muszę się zgodzić. xD Mam teraz przestrogę na przyszłość: Przeczytać osiem razy każdy fragment, żeby nie wyszły głupoty. Masło maślane? ; dd
Cytat: | I jak już mówiłam na Cboxie nie wyobrażam sobie, że doświadczony shinobi jakim jest Sasuke nie zauważył dwóch nadciągających w jego kierunku kunai. A Sakura dziewczyna niewątpliwie trochę słabsza od niego zobaczyła je i uratowała mu życie w najgłupszy sposób, rzucając się i osłaniając jego ciało, poświęcając swoje życie. |
Walka jest nieprzewidywalna. A nóż ktoś go zaskoczył? Nie zauważył? Zresztą nie wiadomo, co tam się działo. ; ) Zresztą co tu roztrząsać. Chciałam go jak najszybciej uśmiercić. Cóż, udało się. Ale... nieco kiepskawo. xD
Cytat: | Przedstawienie śmierci dość ciekawie Ci wyszło. Dialogi w miarę dobrze Ci wyszły^^ Brakowało lekkości pisania, ale o przychodzi z czasem. ( Chociaż do mnie nadal nie przyszło xP) |
Miło słyszeć. Nie lubię pisać dialogów. ^^ A śmierć miała być motywem przewodnim.
No i przede wszystkim dziękuję za opinie. ^^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ayame
Student akademii
Dołączył: 07 Kwi 2008
Posty: 154
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: stamtąd.
|
Wysłany: Śro 20:44, 14 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
Bardzo ładna jednopartówka. ;] Hm, ja już ją chyba czytałam, bo mam jakieś przebłyski. Ale co tam. Zrobiłam to jeszcze raz.
No dobra. Powiem tak: temat dość oklepany i w pewnym sensie przewidywalny.
Napisałaś to co wszyscy piszą...
A mimo to wywarło na mnie pozytywne i dość wyraźne wrażenie. ;D
Przyznam jednak, ze nie wzruszyło mnie zbyt dogłębnie...
Chociaż rozmowa z Babcią była czymś nowym i jednocześnie wiele wnoszącym. ; )
Była pewnego rodzaju dopełnieniem. Ten wątek bardzo mi się podobał.
Zazwyczaj nie zwracam uwagi na takie szczegóły jak te o oklepanym temacie [tym bardziej, że ty napisałaś to już dawno] i będę się tego trzymała.
Teraz naprawdę trudno o wymyślenie czegoś innego i odbiegającego tematem od reszty. Jest zbyt dużo opowiadań tego typu.
W każdym razie wszystkie wątpliwości wytknęła szanowna Van [której śle pokłony] i ja już nie mam co pisać ani do czego się przyczepić.
Hm, to Ci jeszcze dopisze, że czytało się ładnie, płynnie i lekko.
Tak jak lubię. ;]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Van
Student akademii
Dołączył: 17 Kwi 2008
Posty: 158
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z nikąd Płeć:
|
Wysłany: Śro 20:51, 14 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
Pokłon, nie trzeba... Nie ma nawet za co...
Po prostu jestem perfekcjonistką i dążę do doskonałości swojej i innych^^ xP
Co za tekst
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
AleXa
Sannin
Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 851
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Aaaaaa... nie powiem ^^ Płeć:
|
Wysłany: Nie 0:01, 18 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
O ranu boskie. No tak. Al ma zły dzień. Jest zła. A dzięki tobie i smutna... Rozryczałam się juz na wstępie... No po prostu... Mi nie wolno czytać takich rzeczy i już... To źle wpływa na moja psychikę Jak możecie mi to robić
Uważam, że FF był przepiękny. Być może byłam zbyt zaryczana by zauważyć jakikolwiek, choćby najmniejszy błąd, albo po prostu jestem dobra tylko w chwaleniu, nie w krytykowaniu. Jednakże kochana Tai... Zachwyciłaś mnie... Ty i to co piszesz, trafia tak głęboko w samo serce, mam nadzieję, że pozostanie tam jak najdłużej... Choćby z tymi łzami i smutkiem, które mu towarzyszą
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Style edur
created by spleen &
Programy.
|