Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Trish
Hokage
Dołączył: 11 Mar 2008
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Oświęcim. Płeć:
|
Wysłany: Pią 12:41, 02 Maj 2008 Temat postu: [N][Z] Zakończenie histori Sasuke i Sakury |
|
|
Głuchy wiatr odbijający się od budynków. Cichy, ale jakże stanowczy, szelest liści. Głośny odgłos kropel deszczu, obijającego się o dachy domów. Woda spływająca po szybie. Ciemna noc, która nie ma w zwyczaju obdarzać nas kolorami. Ulewa cały czas zwiększała na sile, lecz pewna osoba zdawała się nie zwracać na to uwagi. Szybkimi krokami przemierzła opustoszałe ulice Konoha- gakure. Mimo że właśnie wróciła do rodzinnej wioski, już postanowiła ją opuścić. Powodem był pewien czarnowłosy chłopak, którego za wszelką cenę chciała odszukać. Desperacko rozglądała się na wszystkie strony, by upewnić się, czy czasem ktoś jej nie obserwuje. Jednak mogła czuć się spokojnie, nikt tędy nie przechodził. Szybko minęła bramy Konoha- gakure. Strażnicy nawet nie zauważyli, że zniknęła. Zamknęli się w ciepłym pomieszczeniu, chronieni przed zimnem i deszczem. Przyśpieszyła tempa. Gnała pomiędzy drzewami, zostawiając za sobą wioskę, w której zaznała tyle miłości, ale także goryczy. Niegdyś zapłakane oczy, teraz zaciśnięte zawzięcie pięści i mina wyrażająca chęć zrealizowania swoich marzeń, wskazywały na to, iż dojrzała i nie była już tą samą osobą. Dojrzała. Wiedziała teraz dokładnie czego chce. Chciała odnaleźć Sasuke Uchiha i wszelkimi sposobami ściągnąć go do wioski. Wcześniej im się nie udało, ale teraz czuła, że będzie inaczej, że Sasuke tym razem nie będzie traktował jej jak powietrza, że może coś zmienić. Ona może coś zmienić. Nie Naruto, ale właśnie ona. Z każdą chwilą jej wędrówki chmury przestawały „płakać”. Sakura nie zwracała uwagi na otoczenie, dla niej liczył się tylko jeden cel. Znaleźć Sasuke i sprowadzić go z powrotem do wioski.
***
Zmęczenie i nieludzkie cierpienie. Te dwie rzeczy najbardziej dokuczały dwóm walczącym ze sobą shinobi. Jednak nie tylko to. Jeden z nich cały czas myślał o swoich przyjaciołach. Wspomnienia wywoływały wizje z przeszłości, kiedy to jako młodzi genini stawiali czoła przeciwnością losu. Jednak na pierwszy plan cały czas wysuwała się pewna dziewczyna. Dziewczyny, którą na początku uważał za irytującą, ale mimo to stała mu się bliska. Kolejne wspomnienie stanęło mu przed oczami. Jego odejście z wioski. Wtedy ta dziewczyna wyznała mu miłość, ale on już zdecydował. Zemsta wygrała nad uczuciami. Mimo że chciał zostać i czuć to ciepło otaczające go z każdej strony, zemsta nad klanem była ważniejsza. Przyjaciele. To mu właśnie było potrzebne od zawsze. Naruto i Sakura. To oni zagościli w jego sercu, mimo iż sobie tego nie życzył. Ale czy różowo włosa była tylko przyjaciółką? Czy może znaczyła coś więcej? Takie pytania zadawał sobie Sasuke. Jednak nie mógł się skupić na swoich myślach. Przeciwnik, z którym prowadził walkę, mu na to nie pozwalał. Właśnie teraz nadszedł jego czas. Właśnie teraz dokonywał swojej zemsty. Zemsty dla której żył.
***
Biegła kilka dni. Wyszła już dawno z cieni drzew i w szybkim tempie przemierzała pustkowia. Była zmęczona. Nogi ledwo ją niosły. Powieki zamykały się pod swoim ciężarem. Znużona monotonnym biegiem, chciała odpocząć, ale myśl o czarnowłosym chłopaku nie pozwalała jej się zatrzymać. W oddali dostrzegła postać. Stała przodem do niej w czarnym płaszczu i kapturem przykrywającym twarz. Sakura zatrzymała się gwałtownie patrzą podejrzliwie na zakapturzoną sylwetkę. W jednej chwili oprzytomniała i wyjęła kunai z kabury. Tajemnicza postać zaczęła powoli zdejmować kaptur. Kunoichi z Konoha najpierw ujrzała burzę czerwonych włosów, dopiero potem okulary na nosie przeciwniczki. Nie miała wątpliwości, że to kobieta, jak również, że nie ma zacnych planów.
- To ty jesteś ta „wielka” Sakura z Konohy? Jeśli szukasz Sasuke- kun to dobrze ci radzę, zawróć.
- Nie po to tyle przeszłam, żeby teraz jakaś okularnica mówiła mi co mam robić.
- Licz się ze słowami, bo ta, jak mówisz, „okularnica” umie więcej niż ci się wydaje.
- Po co chcesz ze mną walczyć.
- To proste. Ta, która wygra, będzie miała Sasuke- kun.
- Umowa stoi.
- Jeszcze tego pożałujesz.
Czerwono włosa uśmiechnęła się szyderczo. Dla Sakury była to zachęta do rozpoczęcia walki. Rzuciła w dziewczynę, trzymanym przez siebie, kunaiem. Ta sprawnie go uniknęła, zbiżając się do przeciwniczki. Odległość między walczącymi zmniejszyła się radykalnie. Zawistnie wpatrywały się w swoje oczy, każda walczyła o niego, ale tylko jedna w służbie miłości. Sakura nie wiedziała, że wpatrywanie się w czerwone tęczówki Karin to najgorsza rzecz jaką mogła zrobić. Czerwono włosa kolejny raz uśmiechnęła się, tym razem z satysfakcji. Zielonooka czuła jak kręci jej się w głowie. Wszystkie złe wspomnienia stanęły nagle przed oczami. Wywołały one potężny ból w sercu.
***
- Jesteś strasznie zamyślony mój głupi braciszku.
Sasuke przeklął siarczyście swoją głupotę. Jak mógł myśleć o nich, o niej, podczas walki z zabójcą jego klanu. Teraz został unieruchomiony, a osoba której nienawidzi właśnie próbuje przejąć jego oczy.
Itachi był już pewny swojej wygranej, jednak Sasuke miał jeszcze asa w rękawie. Skumulował chakrę, a w ręce, którą Itachi trzymał, w jednej chwili pojawił się wąż. Owijał się wokół ramienia starszego Uchihy, aż w końcu doszedł do szyi i zacisnął na niej swoją pętlę. Itachi puścił Sasuke i próbował zrzucić z siebie węża, jednak bezskutecznie. Czarnooki chłopak wyciągnął zza pleców katanę i trafił prosto w serce Itachiego, przebijając go na wylot.
- Nie jestem już twoim głupim bratem.
Sasuke z nienawiścią w oczach wpatrywał się w czarne tęczówki Itachiego, które z każdą chwilą "traciły" życie. Młody Uchiha wyjął zakrwawioną katanę, a martwe ciało mordercy klanu upadło z głośnym hukiem na kamienną posadzkę. Sasuke przymknął powieki. Głęboko wciągnął powietrze do płuc, po czym zrobił głośny wydech. Spojrzał ostatni raz na ciało brata, po czym udał się w kierunku swojej drużyny. Teamu Hebi.
***
Sakura ledwo utrzymywała się na nogach. Wspomnienia raniły ją bardziej niż ostrze kunaia. Śmiejące się z niej dzieci.... Odejście Sasuke... No właśnie jego odejście było najbardziej bolesne z całej tej masy napływających myśli. Karin uśmiechnęła się cwaniacko pod nosem. Była pewna swojego zwycięstwa. Wyjęła kilka shurikenów i rzuciła w ogłuszoną dziewczynę. Ta upadła na kolana z ostrymi narzędziami powbijanymi w ciało. Nagle dostrzegła czerwono włosą uśmiechającą się do niej z nienawiścią. Szybko oprzytomniała i z całej siły uderzyła pięścią w ziemię. Ta rozstąpiła się „wchłaniając” w swoje wnętrze zaskoczoną Karin. Sakura oddychała szybko i nierówno, była zmęczona. Nagle przed nią pojawiła się rywalka i z wściekłością w oczach uderzyła różowo włosą w klatkę piersiową. Zaskoczona nie miała jak się obronić, wpadła na najbliższe drzewo raniąc boleśnie plecy. Zadowolona z siebie Karin wyciągnęła kunai i powoli zaczęła iść w stronę Sakury.
- Mówiłam, że umiem więcej niż ci się zdaje.
Uniosła dłoń z zamiarem wbicia go w dziewczynę, której chciała się pozbyć by pewien chłopak zwrócił na nią uwagę.
***
Dwóch mężczyzn opartych o konary drzew czekało. Najpierw rozstali się z Sasuke, a potem odłączyła od nich czerwono włosa kunoichi, za którą jakoś żaden z nich specjalnie nie tęsknił.
- Gdzie Karin?
-Sasuke- san, wróciłeś. Więc Itachi nie żyje. Ah... sam chciałbym móc go zabić.
- Przestań Juugo, jeszcze będziesz miał okazje kogoś uśmiercić- skarcił go niebiesko włosy chłopak- Karin polazła zabić jakąś Sakurę.
Sasuke drgnął na dźwięk znajomego mu dobrze imienia.
- Gdzie ona jest?
Suigetsu spojrzał przestraszony na ostatniego z rodu Uchiha, jego wyraz twarzy mu się nie podobał. Ta dziewczyna, ta Sakura, to musi być dla niego ktoś naprawdę ważny, lepiej nie zaczynać teraz z nim pogawędek.
- Poszła na to pole tam- wskazał ręką drogę, którą poszła współtowarzyszka.
Sasuke wystrzelił jak z procy i pobiegł we wskazanym przez kompana kierunku. Myślami zaś był przy różowo włosej kunoichi. Bał się, że już jej nie zobaczy. Karin to nie byle jaki przeciwnik. Mogła ją zabić. Ciarki przeszły po plecach chłopaka o czarnych tęczówkach, w których można było dostrzec niewyraźny odblask jego duszy. Duszy, w której rozgrywała się burza uczuć.
***
Karin już zamierzała wbić kunai w serce rywalki, kiedy nagle jej ręka została zatrzymana przez silny uścisk dłoni.
- Miałaś na mnie czekać.
Wysyczał Sasuke do ucha osłupiałej dziewczyny. Skamieniała. Nie mogła się ruszyć. Bała się co teraz zrobi Sasuke. Jej obiekt westchnień nie był zadowolony z jej postępowania. Zdawała sobie z tego doskonale sprawę.
- Przepraszam Sasuke- kun.
- Idź i niech cię nie widzę.
Przerażona do granic możliwości Karin, uciekła. Biegła tak szybko jak tylko nogi zdołały ją ponieść.
Sasuke podszedł do krwawiącej Sakury. Ta spojrzała na niego oczami pełnymi miłości, ale mimo to wyczuł, że coś ją dręczy, że jest smutna. Nie chciał jednak o nic pytać. Przygotował się do wzięcia różowo włosej na ręce, lecz ta wyciągnęła swoją dłoń i złapała jego.
- Sasuke- kun. Przegrałam. Nie jestem ciebie warta.
Łzy słynęły po jej policzkach tworząc mokre ślady. Jednak zmęczenie i niedobór krwi robiły swoje. Sakura stawała się coraz bledsza, aż w końcu oddała się w objęcia snu, zemdlała.
Sasuke dalej trzymał jej dłoń. Nie mógł uwierzyć w słowa dziewczyny. Patrzył na nią swoimi przenikliwymi oczami. Zmieniła się. Wiedział to już dawno, ale nie podejrzewał, że taż tak. Szybko jednak oprzytomniał i wziął omdlałą dziewczynę na ręce.
***
- Co teraz zamierzasz Sasuke?
Blond włosy chłopak stanął tuż przed przyjacielem, który wparował do wioski jak gdyby nigdy nic, z kunoichi na rękach. Sakura szybko znalazła się w rękach medyków, którzy nie tracąc cennego czasu zabrali się za leczenie różowo włosej.
- Co cię to interesuje młotku?
- Jesteś moim przyjacielem to dlatego mnie to interesuje! Myślisz, że Itachi jest najważniejszy?! Latasz za nim cały czas i próbujesz zabić! Nie pomyślałeś, że my się tu o ciebie martwimy?! Wiesz jak ona to przeżyła? Myślisz, że jej samotna wyprawa była z rozkazu babci Tsunade?! Ona pobiegła, żeby cię szukać! Sama! Przez te wszystkie lata ciężko trenowała, żeby spełnić swoje marzenie! Żeby cię sprowadzić! A ty co?! Cały czas latałeś za Itachim i próbowałeś go zabić!
- I zabiłem go.
Oniemiały Naruto spojrzał z powagą na przyjaciela. Ale ten stan nie trwał długo. Zmarszczył brwi i zaczął krzyczeć jeszcze głośniej.
- Spełniłeś swoje marzenie i dalej upierasz się nad odejściem z wioski?!
- Nie mam tu czego szukać.
- Owszem masz.
- Niby co młotku? Ludzie mnie nienawidzą, uważają, że jestem zdrajcą.
- Tak strasznie przejmujesz się ludźmi Sasuke? Jakoś ci nie wierze. Od kiedy stałeś się taki niby wrażliwy.
- Dosyć tego młotku, zejdź mi z drogi.
- Nie, dopóki z nią nie porozmawiasz.
- Niby z kim.
- Z Sakurą matole.
Naruto spojrzał wyniośle na Sasuke. Ten tylko wzruszył ramionami i obszedł blondyna, zostawiając go samego w przychodni szpitala.
- No to załatwione.
Powiedział do siebie uśmiechnięty od ucha do ucha chłopak, po czym wyszedł ze szpitala i skierował się do gabinetu hokage.
***
W pokoju szpitalnym, gdzie ściany, sufit i podłoga raziły oczy białym odblaskiem, na łóżku spała piękna dziewczyna. Przez okno wpadały promienie zachodzącego słońca. Nagle po pokoju rozniósł się hałas otwieranych drzwi, a w framudze stanął nie kto inny jak posiadacz sharingana. Spojrzał na uśpioną dziewczynę i mimowolnie ledwo widoczny uśmiech zagościł na jego twarzy. Szybko jednak skarcił swoje zachowanie. Rozejrzał się szybko po korytarzu. Kiedy nikogo nie dostrzegł wszedł do pomieszczenia starannie zamykając za sobą drzwi. Stanął przy łóżku dziewczyny. Napawał się przepięknym widokiem jaki roztaczała wokół siebie ta mała osóbka zwana Sakurą Haruno. Wyciągnął rękę by dotknąć jej policzka. Jego palce opuszkami przejeżdżały po jej bladym policzku. Właśnie w tej chwili ktoś z impetem uderzył w drzwi do pokoju, w którym obecnie znajdowała się dwójka ninja. Na twarzy Sakury pojawił się grymas, lecz już po chwili znikł. Dziewczyna powoli otwierała oczy. Przestraszony Sasuke szybko zabrał rękę i schował ją za siebie. Różowo włosa spojrzała na chłopaka ze zdziwieniem. Zaczęła przypominać sobie swoją podróż. Spotkanie z Karin, przegrana, pewna śmierć i ratunek Sasuke. Łzy znowu zaszkliły się w jej oczach.
- Po co tu przyszedłeś.
Cisza. Sasuke nie wiedział co miał powiedzieć. No bo niby co? „No wiesz Naruto mnie tu przysłał”.
- Marnujesz swój czas. Idź i zabij Itachiego.
- Już go zabiłem. Ale pójść i tak pójdę, ja tutaj nie pasuję.
Sasuke odwrócił się na pięcie z zamiarem wyjścia. Sakura miała w oczach tylko panikę. Nie wiedziała co ma zrobić. Pokonał Itachiego. Więc czemu...? Nie pasuje tu? Kto mu takie głupoty naplótł? Sasuke już naciskał klamkę drzwi. Desperacja. Sakura zerwała się z łóżka z głośnym krzykiem, lecz jej organizm nie był na to gotowy. Spadła z hukiem na posadzkę. Przestraszony chłopak odwrócił się szybko i rozglądnął po pokoju. W jednej chwili znalazł się przy zielonookiej. Chwycił ją za ramiona i posadził na łóżku.
- Nie odchodź. Nie chce, żebyś odszedł.
Sakura zaczęła głośno szlochać jednocześnie wpatrując się w czarne oczy swojej miłości.
- Nic się nie zmieniło Sasuke- kun. Dalej jesteś mi bliższy niż cokolwiek na świecie.
Łzy swobodnie spadały z jej policzków rozbijając się na bluzce. Sasuke dalej trzymał ją za ramiona. Był bezradny. Jego duma nie pozwalała mu na wypowiedzenie słów pocieszenia. Jednak widok tej zapłakanej dziewczyny nie pozwalał mu stać bezczynnie. Przygarnął ją do siebie i objął w tali. Sakura była zszokowana, lecz nie pozwoliła by ten stan oddalił ją od jej ukochanego. Wyciągnęła swoje słabe jeszcze ramiona i objęła nimi szyję czarnookiego. Ostatni z klanu Uchiha poczuł jej delikatny i ciepły oddech na swojej szyi. Ciarki przeszły go po plecach, już drugi raz w przeciągu tego dnia. I właśnie w tej chwili zrozumiał. To ona ma mu pomóc w realizacji jego drugiego marzenia. W odbudowie klanu.
- Sakura pomóż mi. Pomóż mi odbudować klan.
Zszokowana dziewczyna przestała szlochać. Łzy zatrzymały się, nie napływały już do oczu. Odchyliła głowę. Chciała spojrzeć mu w oczy. Sprawdzić czy nie kłamie. Jednak jego wzrok wyrażał najszczerszą prawdę. Uśmiechnęła się blado.
- O niczym innym nie marzę Sasuke- kun.
Zamknęła powieki i wydęła usta do pocałunku. Zbliżała swoje wargi do jego. Sasuke nie wiedział jak zareagować. Nigdy nie stanął w obliczu takiej sytuacji. Chciał ją odepchnąć, ale jakaś siła mu zabraniała. Wewnętrzny głos mówił mu co innego niż rozum. Miał mętlik w głowie. Ale kiedy jej usta dotknęły jego warg, odpłynął. Nie myślał już o niczym. Pozwolił się oddać miłości, jaką dawała mu ta mała istota. Teraz wiedział na pewno. Kochał ją.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Van
Student akademii
Dołączył: 17 Kwi 2008
Posty: 158
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z nikąd Płeć:
|
Wysłany: Pon 18:14, 05 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
Takie nawet ciekawe. Wstęp do notki taki za krótki. Brakowało mi czegoś, coby poprzedzało wyruszenie Sakury. Fabuła troszkę banalna. Mimo to wczułam się w klimat. Mnóstwo powtórzeń i błędów językowych. Parę braków przecinka i chciałabym abyś zaczynała od AKAPITU! Prosiłabym bardzo!
Ogólnie fajnie się czytało^^
Z góry przepraszam za ostrą ocenę, ale jakiś taki dziwny mam dzień...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Trish
Hokage
Dołączył: 11 Mar 2008
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Oświęcim. Płeć:
|
Wysłany: Pon 18:30, 05 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
Wolę krytykę od słodkich słówek ;D
Sama bym chciała zacząć od akapitu, ale niestety się nie da na forum.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Trish dnia Pon 18:31, 05 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Van
Student akademii
Dołączył: 17 Kwi 2008
Posty: 158
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z nikąd Płeć:
|
Wysłany: Pon 18:41, 05 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
A to przepraszam^^
To może od myślników xP
Ale to będzie źle wyglądało
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ayame
Student akademii
Dołączył: 07 Kwi 2008
Posty: 154
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: stamtąd.
|
Wysłany: Śro 21:05, 14 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
Ładnie napisane, właściwie bez większych zastrzeżeń [czy ja kiedykolwiek jakieś mam? =.=]
W sumie to trudno mi się na jej temat wypowiedzieć.
Hm, odniosłam tylko jakieś dziwne wrażenie "przesytu".
Wszystko wydawało się wręcz przepełnione po brzegi i wypchane.
Bez ładu. Bez jakiegokolwiek uporządkowania.
Nie wiem czemu tak to odczułam.
Fabuła w sumie bardzo dobra [jakoś nie przejmuje się powtarzaniem kilku wątków w wielu opowiadaniach].
Ogólnie to mi się podobało, bo lubię czytać tego typu jednopartówki.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Style edur
created by spleen &
Programy.
|